To miejsce służy za tajną bazę japońskich Quincy. Właścicielem oraz przywódcą tego miejsca jest Ishida Ryuuken. Ryūken ma biuro w szpitalu z dużym oknem, zasłonami, biurkiem i regałami zaopatrzonymi dużymi mocami w książkach

Podczas gdy Klinika Kurosaki zajmuje się mniejszymi przypadkami, Główny Szpital jest przystosowany do obsługi znacznie bardziej poważnych przypadków i incydentów, wyżywiając mieszkańców zarówno wewnątrz i nazewnątrz miasta Karakura.

- No nareszcie doszliśmy. Ten cały Ryuuken jest "miły" i chętnie nas przyjmie, czy raczej zabije jak tylko otworzymy drzwi do jego gabinetu?

- Dobre pytanie. - Powiedziała Sandra.
- Sądze, że nie trzeba się martwić, Uekita-dono. Napewno miło nas przyjmie.
Na ramieniu poczułeś chłodną dłoń, która nie należała ani do Tessaia, ani do Sandry.

Powoli odwracam się do tyłu, żeby zobaczyć czyja to ręka
- Czy mam doczynienia z właścicielem tego szpitala?

- Ryuuken Ishida. Nie wyglądacie na rannych ani chorych.

- Bo tacy nie jesteśmy. Przyszliśmy tu w innej sprawie. Możemy z panem porozmawiać?

- Zapraszam do gabinetu. - Powiedzial poprawiając okulary i wszedł do srodka.

Przepuszczam w drzwiach Sandrę i Tessaia po czym wchodzę.

- Tylko cicho. I nie palić. - Powiedział po czym odpalił papierosa z paczki z napisem "light".

- Więc tak, przyszliśmy tutaj, aby dowiedzieć się czy wie pan coś o zgrupowaniu Quincy, którzy uznali, że Karakura jest ich miastem i nie potrzebują Shinigami? Atakują oni nam podobnych <pokazuje siebie i Sandrę> i np. ja już padłem ofiarą ich ataku. Nie mamy jak się bronić, bo atakują oni po...4 albo więcej a nas w Karakurze nie ma tylu, żeby się bronić. Słyszał pan coś o nich?

Ryuuken odwrócił się i strzała przeleciała ci koło ucha.
- Z takimi reakcjami to nic dziwnego, że sobie nie radzicie. Pomówimy o tym jak już wstukam superdługi kod do gabinetu, klucze są w innym miejscu. - Nie dezaktywując łuku zaczął stukać w klawiaturkę.

Cierpliwie czekam na to co ma się zaraz stać [wiedząc, że nie jest to miła osoba i patrząc się na Ryuukena złowrogo (spod kaptura więc raczej tego nie widział)]

Drzwi się otworzyły, a Ryuuken wszedł do środka zapraszajac was gestem.

Ponownie przepuszczam w drzwiach Sandrę i Tessaia po czym wchodzę.

Ryuuken dezaktyowował łuk, wskazał wam krzesła z boku biurka i usiadł za nim (biurkiem).
- Sprawa Quincy i Shinigami w Karakurze nawet dla mnie jest niezbyt jasna.

- A wiesz może kto jest przywódcą grupy o której mówiłem wcześniej? A może nie mają przywódcy?

Siadam na jednym z krzeseł.

- Nie wiem kto kieruje ich działaniami, jednak Quincy mają grupę przywódców, zwaną Grupą Dłoni.

- Grupa dłoni, tak? Hmmm... Chyba nic o tym nie słyszałem, a wy?- pytam się towarzyszy
- Ta "Grupa Dłoni" to rządzi wszystkimi Quincy, którzy się nie buntują? Bo może to są jacyś wasi buntownicy.

- Też byłem kiedyś członkiem Dłoni. - Na jego twarzy pojawił się grymas zniesmaczenia.
- A Dłoń ma pięć Palców. Nie opanują oni wszystkich Quincy na świecie.

- Już nie jesteś? Zrezygnowałeś czy zostałeś "wydalony"?

- Nie twój interes. Proponuję udać się do Meksyku, powinno być tam paru członków Dłoni.

- I oni mogą coś wiedzieć... A wiesz dokładniej gdzie są czy tylko, że gdzieś w Meksyku?

- Pewnie w Qin de Lapadole. No, Giovanni powinien. Coś jeszcze chcecie wiedzieć i zabierać cenny czas mój?

- Jeszcze jedno ode mnie. Ci członkowie dłoni nas zabiją, przyjaźnie powitają czy zależy to od tego, na którego trafimy i co będziemy mówić?

- Wszystkie trzy. Po kolei. - Odpowiedział Ryuuken.

- Aha, to będzie trudno... Wy coś chcecie? - pytam się towarzyszy.

- W Meksyku można poszukać kluczy, które Uekita-dono znalazł w Rosji. - Powiedział Tessai.
- Niegłupi pomysł. A o co chodzi z tymi kluczami? - Zapytała Sandra.

- Po treningu z Ururu, wracając z Uraharą zgubiliśmy się w podziemiach jego domu. Weszliśmy do jakiejś windy i okazało się, że to portal do Cerkwii w Rosji gdzie spotkaliśmy dziwnego hollowa. Po zabiciu go "prochy" po nim ułożyły się w czaszkę. Po chwili odezwał się głos, że pokonaliśmy jednego z 5 strażników piekła i możemy wziąć klucz, który leżał na ołtarzu. Jest on jednym z 5 kluczy do piekła, a gdy będziemy mieć wszystkie 5 kluczy to będzie można wskrzesić wybrane osoby. Strażnicy są podobno strasznie silni. Tylko ten był poturbowany przez 3 Quincych z grupy Dłoni. Ten głos mówił jak się nazywają... chwila... jak to... Wiem! Ci przywódcy nazywali się Koko, Margaret i Ab-Alanar. Potem wróciliśmy i odłożyliśmy klucz w odpowiednie miejsce. Mamy w sumie 2.

- Koko, Margaret i Ab-Alanar nie żyją? - spytał Ryuuken lekko przerażony.

- Jeżeli wierzyć temu co mówił strażnik piekła to tak.

- Ale ich trupów nie widziałeś. Czyli mogli się poprostu wycofać. - Odpowiedział Ryuuken.
- Ruszajcie do Meksyku, jeśli tam wasza droga zmierza. Muszę zająć się chorymi i rannymi w szpitalu.

- Dziękujemy panu za pomoc.

Wstaję, grzecznie się kłaniając( :D ) wychodzę ( uważając na ewentualny atak od tyłu). Po wyjściu mówię do grupy:
- Dobra, idziemy do Urahary może wie jak da się szybko dostać do Meksyku. Liczę też na to, że nas w jakiś sposób przygotuje do tej wyprawy, która wygląda na trudną - będzie fajnie <diabelski śmiech>.

Wracamy do Urahary.

(Pisz w Sklepie Urahary)