Obskurny loch w piwnicach Las Noches, śmierdziało w nich wilgocią. Więźniowie byli przywiązani do ścian pnączami, które wysysały ich siły witalne, co sprawiało, że nie mogli się ruszać, jedynie patrzeć i mówić.

Właśnie w takich warunkach czas tutaj spędzał quincy o imieniu Lyonel. Do lochu wszedł właśnie wysoki mężczyzna w haori kapitana Seireitei, jednak było ono szkarłatnego koloru, a nie jak typowe haori kapitańskie koloru białego.

- Kim jesteś? Przyszedłeś nas torturować? - spytałem się.

-Huh....Ciebie akurat nie - odpowiedział z politowaniem.

Cieszę się... A czemuż to jesteś taki łaskawy? - brnę dalej mając jednak przeczucie, że kontynuowanie tej rozmowy może nie skończyć się dobrze.

-Bo nie jesteś jakimś znaczącym więźniem, ale nie wiem czy Szayel nie będzie chciał ci się dobrać do skóry. Wiesz ten wymarły gatunek i te sprawy.

- Czyli dla niego jestem znaczącym więźniem. Miło.

-Raczej królikiem doświadczalnym...

- Hmh... chyba spasuję taką propozycję... Czy można w jakiś sposób wyjść z tego lochu? Nie rekrutujecie może więźniów?

-Raczej nie. Jak tu jesteś to nie bez powodu.

- Jasne... Czemu twoje haori jest szkarłatne? - zapytałem.

-A czemu ma nie być? - zapytał zdziwiony.

- Nie wiem. To czemu nie mogło by być błękitne, a nie szkarłatne? - kontynuuje dalej konwersację która zbyt wiele sensu nie ma. Zawsze to jakaś odmienność od patrzenia się na ścianę i czekania.

-Szkarłatny to kolor władzy i średniowiecznych królów.

- Władzy zaprzeczyć ci raczej nie można.

-Masz jeszcze coś ciekawego do powiedzenia, bo mi się spieszy.

- Byłeś Shinigami?

-Byłem.

- Co sprawiło, że przyłączyłeś się do Hueco Mundo? [Wybacz zacny GMie za długą nieobecność, nauka :/]

-Zdrada jednego z kapitanów. [nawet nie zauważyłem twojego postu]

- Dołączyłeś do Hueco Mundo razem z nim?

-Nie, dołączyłem z tymi, którzy zostali zdradzeni, czyli cała 12.

- Hmh... nie za bardzo kojarzę... Mogę wiedzieć jak nazywał się kapitan który zdradził?

-Kapitan Genji Yamamoto, później znany jako generał głównodowodzący Yamamoto.

- Ach... Co on konkretnie zrobił?

-W jakiś sposób zmusił radę 46, żeby mu pomogła i pokonał nas w bitwie i sam siebie obwołał generałem, a nas wygnał z Seireitei

- Typowe dla Shinigami... - Powiedział po czym zawiesił głowę w dół.

-Dobra ja spadam - powiedział i ruszył dalej powolny krokiem na zachód lochu.

Lyonel odprowadził go wzrokiem zastanawiając się co go jeszcze czeka...

W lochu znów zapanowała cisza, gdy nagle usłyszaleś uderzenia potężnego dzwonu.

Lyonel zerwał głowę do góry i spojrzał na wejście.

Kapitan szybkim krokiem wybiegł na górne schody.

Lyonel skupił swoją uwagę i zaczął nasłuchiwać czy z góry nie dobiegają jakieś krzyki.

Usłyszałeś tylko szczęk zamykanej bramy.

"Dzwon... brama... wracający na górę szybko kapitan... Atakują czy co?" Myślał Lyonel nadal nasłuchując.

Dzwon ciągle uderzał, dało się słyszeć poruszenie na górze.

Lyonel czeka nasłuchując dalej, co jakiś czas sprawdza również czy więzy, którymi jest przykuty do ściany nie puszczają.

Ściana zewnętrzna runęła do pomieszczenia weszły trzy duże hollowy.

Lyonel próbuje wyrwać się ze ściany, co zapewne kończy się klęską, więc wiedząc, że nie ma większych szans na pokonanie hollowów, chyba, że nagle okazałoby się, że potrafi zabijać siłą umysłu, krzyknął.
- BOŻE RATUJ!

Za nimi weszło kolejnych kilka mniejszych hollowów, które zaczęły kolejno uwalniać więźniów.

Lyonel hm... zdziwił się. Przestał się wiercić i krzyczeć. Czekał, na to, co nastąpi.

-Jesteście wolni, a teraz idźcie zemścić się na tych, którzy was uwięzili - powiedziała dziewczyna, która znajdowała się między hollowami.

- Kim jesteś? - spytał się Lyonel rozglądając się za jakąś bronią [bo logiczne, że krzyż mu odebrali].

{TAK, LOGICZNE} Nie została ci udzielona odpowiedź, większość więźniów opuściła loch.

Lyonel ruszył w stronę wyjścia. Zamarł przy drzwiach w pół kroku, ostatni raz spojrzał na loch i ruszył dalej.

Wyszedłeś. Zobaczyłeś masę rożnych hollowów szturmujących na zamek.

Lyonel, lekko otumaniony, bo nagły "zwrot akcji" go mocno zaskoczył, rozejrzał się za resztą więźniów, aby zobaczyć co oni zrobią.

Większość więźniów przyłączyła się do szturmu. Reszta z paniką w oczach zaczęła uciekać jak najdalej od zamku.

Spojrzał jak radzą sobie atakujący i zastanowił się chwilę, gdzie mogli schować jego krzyż, po czym rozejrzał się dookoła szukając wzrokiem, czy nie zachował się jakiś ranny obrońca.

Jeden z obrońców wydawał się jeszcze oddychać, podczas gdy reszta ciał była zmasakrowana.

Lyonel podbiegł do niego zanim komuś przyszło by do głowy go dobić. Złapał go za szyję i krzyknął próbując przebić się przez hałas walki:
- Gdzie są trzymane skonfiskowane rzeczy więźniów?!

-N..nie zabijaj mnię - wysapał.

- Może cię oszczędzę, jak zaczniesz gadać!

-Ja nic nie wiem - wyczułeś, że cały dygoczę, a w jego głosie brakowało pewności.

- Uspokój się, nic ci jeszcze nie zrobiłem. Ale musisz odpowiadać, albo to się zmieni! Kim byłeś w tym zamku?

-Ja pilnowałam tylko więźniów - odpowiedziała przerażona, loch już praktycznie opustoszał.

- Jak się nazywasz?

-A na co ci to wiedzieć?

Uznając, że i tak nic się od niej nie dowie, uderzył mocno w jej krtań i wyszedł z lochu.

Strażnik stracił przytomność, a także przestał oddychać.

(Wychodzisz do zamku, czy przez dziurę?)

(Do zamku)

Zamek był ogromny i surowy od środka, było ciemno i nie byłeś w stanie wypatrzyć żadnej istoty.

Idę przy ścianie przed siebie.

W niedalekiej odległości zauważyłeś zarys schodów

Powoli podchodzę i zaczynam wędrówkę w górę.

Na scohdach widzisz shinigami, którego wcześniej spotkałeś koło celi.

Zatrzymuję się i obserwuję co robi shinigami. [Widzi mnie?]

Wydaje ci się, że nie, shinigami obserwuje gorne pomieszczenie w bez ruchu, jest do ciebie zwrócony plecami.

Czekam na rozwój wydarzeń wciąż obserwując shinigami.

Shinigami wbiegł w głąb pałacu.

Starając się stąpać cicho, idę za nim.

Śledząc go widzisz, jak zatrzymuje się przed czarno skórym mężczyzną, ubrany w płasz espady. Shinigami wyciągnął miecz.

Cofam się o kilka kroków i nasłuchuję.

-hmm...jak taki szybki Arrancar, jak ty dał się jej złapać . - ząsmiał się Shinigami
-Wyrażaj się z szacunkiem o panience sky. - odpowiedzial espada.

Nasłuchuję dalej.

Nagle coś cię złapało i szybko wyskoczyło z zamku, w obszar, gdzie nie toczyły się walki.

Próbuję spojrzeć na "porywacza".

Była to wysoka dziewczyna, która kojarzyłeś z celi obok. - Radzę ci uważać, kogo obserwujesz, ta dwójka ma bardzo niebezpieczne zdolności. - powiedziala i puscila cie na ziemie, uderzyles twarza o chodnik.

Wstaję.
- Jak cię nazywają?

-Ayaki. Padnij krzyknęła.

<Ekhem, nie było gdzieś info, o karcie i broni w sygnaturze. Ostrzeżenie>

Ledwo udało ci się upaść, przed nadlatującym znikąd cero.

Turlam się w bok, wstaję i patrzę w stronę z której nadleciało cero.

Nie udaję ci się określić kierunku, z którego nadleciało.

-Powoli, ostrożnie idź za mną - powiedziała dziewczyna i ruszyła przed siebie, w kierunku dziwnego budynku z białej cegły.

Ruszam za nią rozglądając się dookoła.

Dookoła odbywała się walka, ona prowadziła cię do bramy z białego marmuru, uważnie się rozglądając przy okazji.

- Gdzie idziemy?

-Do portalu, który zabierze nas z tej jadki.

- Czemu to robisz?

-A co wolisz umrzeć w sprawie, która cię nie dotyczy?

- Nie wymiguj się od odpowiedzi. Czemu mi pomagasz?

-Bo wiem, że nie trafiłeś tu z własnej woli. Jak chcesz to zostań. Ja uciekam - powiedziała i ruszyła biegiem w strone białej budowli.

- Skąd wiesz gdzie jest ten portal? - pobiegłem za nią.

-Bo przez niego tutajprzybylam.

- A tak właściwie, to kim jesteś? Nie chodzi o imię, je już mówiłaś.

-To nie twój interes - dobiegliście do portalu.

- Mówiłaś o tym, że wiesz, że nie trafiłem do tego lochu z własnej woli. Kto normalny idzie do więzienia w Hueco Mundo, bo ma taką zachciankę?

-Zapewne nikt, ja też nie trafiłam do lochu z własnej woli. - podeszła do portalu - Przechodzisz, czy zostajesz?

- W takim razie czemu pomogłaś mi, a nie innej, losowej osobie? Zwłaszcza, że wyrwałaś mnie z zamku? To raczej nie po drodze. - podchodzę do portalu.

-Bo Szayelowi na tobie zależy - wskoczyła do portalu

- Ech... z drugiej strony... czy mam jakiś większy wybór? - powiedziałem, po czym wskoczyłem do portalu.

>>>>>>>> http://www.bleachbattels.pun.pl/viewtop … 6374#p6374 <<<<<<