Lyonel spada ze znacznej wysokości i ląduję na mchu po tym, jak się podniósł orientuje się, że jest w ceimnym lesie, otoczonym ze wszystkich stron przez świerki.

- Ayaki? - powiedziałem próbując dojrzeć coś między świerkami.

Świerki mają po 15 metrów, więc średnio ci to wyszło, aczkolwiek odpowiedziała ci głucha cisza.

Oglądam mech pode mną w poszukiwaniu śladów innych niż mój poupadkowy.

-Nie wydzieraj się tak. Jesteśmy w śrdoku gęstego lasu. Chcesz skończyć, jako pożywienie? - z nikąd pojawiła się Ayaki.

- Co teraz zamierasz?

-Ja dojśc do swoich i przeprowadzić cię przez las, po czym puszczę cię wolno

- Ach tak... a czemu Szayelowi na mnie zależy?

-Wiesz, quincy raczej powymierali

- Taak... cóż, a nie znasz może pewnego shinigami w szkarłatnym haori?

-Szkarłat to kolor zdradzonych shinigami. Tak przynajmniej mówią o sobie, nie wiem o co dokładnie chodzi z tą zdradą.

- Hmh, a właściwie, to wydostałaś mnie stamtąd, bo Szayel przysłał ciebie, czy po to, żeby Szayel mnie nie dostał?

-Po to, żeby Szayel cię nie dostał, lubie denerwować go.

- Mhm. Swoją drogą, gdzie jesteśmy? To, że w lesie, to wiem.

-Okolice Petersburga, jeśli mówi ci to cos - powiedziała, zbierając drewna.

- Rosja? No to nieźle... - powiedziałem i zacząłem robić to co ona.

-Czeka nas kilka cięzkich dni w tym lesie, radze ci mieć się na baczności - powiedziała i poszła przed siebie

Ruszam za nią  nasłuchując ewentualnych hałasów dobiegających z lasu.

Doszliście do miejsca, gdzie bylo mniej drzew, Ayaki wbiła miecz w ziemie
-No to dzisiaj śpimy tu.

- Orientujesz się ile zostało do granicy lasu?

-Około 4 dni marszu do bazy łowców, do granicy około pięciu, o ile nic nas nie zaatakuje - powiedziała wspinając się na drzewo.

- Łowców?

-Tak, łowców.

- Jakich znów łowców?

-Ehhh, nie musisz wiedziec.

- Na pewno? Mówią, że mówienie jest srebrem.

-A tajemnica złotem - odpwoiedziała rozkladając się na jednej z galezi.

- Cena złota jest ostatnio niestabilna.

[ona na drzewo weszła czy sobie rozłożyła gałęzie na ziemi?]

<Weszła na drzewo>

-Mało mnie takie sprawy interesuja - powiedziala patrzac sie na ciebie z drzewa

- A może powinienem wiedzieć, skoro mamy przechodzić przez ich bazę? - powiedziałem i zacząłem oglądać, czy któreś z sąsiednich drzew nie nada się do wspinaczki.

-Łowcy to łowcy, co ja mam ci więcej powiedzieć? - Raczej ciężko było ci znaleźć drzewo do wspinaczki

- Ale kim są? Ludzie? Dezerterzy? - powiedziałem i położyłem drewno które zbierałem po drodze na ziemię.

-Zadaniem łowców jest wyłapywanie bountów i innych wampirów reiatsu. Nie znam naszego pochodzenia, dokładnie.

-  Aha, stróżowie prawa... - westchnąłem i oparłem się o drzewo.

-Raczej nie

- Czyli popierasz działania bountów?

-Nie, dlatego z nimi walczymy.

- Nieważne, skróty myślowe. Tak właściwie, po co zbieraliśmy to całe drewno?

-Żeby coś zjeść z rana

- Pfff - westchnąłem i położyłem się pod drzewem.

Słońce tutaj wyjątkowo szybko znikało za horyzontem i nie wiadomo, kiedy zrobiło się ciemno.

Staram się zasnąć.

Budzisz się, kiedy pierwsze promienie slonca zaczely cie razic po oczach.

Wstaję, rozciągam się i rozglądam.

Nie widziałeś jej na drzewie.

- Pewnie poszła coś upolować, znając Rosję to przyjdzie tu z niedźwiedziem - powiedziałem pod nosem, a następnie otrzepałem ubranie z runa leśnego.

Po chwili zacząłem układać drewno pod ognisko.

Ułożyłeś drewno bez problemu, jednak jej nadal nie było.

- A to feler... - opieram się o drzewo, zamykam oczy, rozmyślam nad tym co się stało w ostatnich kilku szalonych dniach i nasłuchuję.

-Jeszcze spisz? - uslyszales po chwili pytanie ze strony Ayaki

- Czuwam. Znalazłaś te mityczne rosyjskie niedźwiedzie? - odpowiadam nie otwierając oczu.

Rzuciła ci rosomakiem w twarz, drugiego trzymala w prawej rece

<-10 hp>

- E! Co tak brutalnie! - łapię rosomaka zanim spadnie na ziemię.

<200hp-10hp=190hp>

-Obijasz się cały czas. Upiecz to - powiedziala, polozyla drugiego na ziemi i wskoczyla na drzewo

- Narzekasz. - kładę rosomaki na ziemi i próbuję rozpalić ognisko.
- A nóż masz, żeby skórę zdjąć?

Spadł 5 centryemtrów obok twojej nogi.

- Co tak brutalnie... - strugam patyk w kształt który bardziej odpowiada przy wzniecaniu ognia, a następnie usiłuję rozpalić ognisko.

-Łap - powiedziała i rzuciła ci zapałki.

- Co jeszcze wyciągniesz? Może mój krzyż? - rozpalam ognisko, a następnie zdejmuje skórę z rosomaka.

-Jaki krzyz? - zapytala z wyraznym zianteresowaniem

- A taki jeden... żadna ważna sprawa, będę musiał znaleźć kogoś, kto zrobi nowy.

-No cóż, powodzenia.

Kontynuuje skórowanie.

Po kilkunastu minutach rosomak był już oskórowany.

Buduję prowizoryczny ruszt nad ogniskiem i nadziewam to co zostało z rosomaka. Skórę odkładam na bok.

-Calkiem ladnie pachnie - powiedziała po kilku minutach.

- Uświadomiłem sobie jedną rzecz, ale nieważne, można to zrobić po usmażeniu. - smażę rosomaka aż będzie brązowawy, złotawy, co jakiś czas przerywając pilnowanie dania robieniem ze zdjętej skóry prowizorycznej torby poprzez związanie kawałków z nóg ze sobą jako rączkę (ucho) przyszłej torby.
- Hmh... może coś z tego wyjdzie...
- Chyba już. - niezależnie od skutków robienia torby zdejmuję mięso z ognia gdy uznam, że jest gotowe [kiedy, czyt. wyżej].

Ayaki zeszła z drzewa - Wiesz, że miałeś przygotować dwa? - zapytała.

- Ciężko jest dwa na raz, poza tym, małe to nie jest.

-To chociaż pokrój, nie mam ochoty na rtomantyczne śniadania w środku puszczy.

Odcinam nogi, a korpus rosomaka razem z patykiem w środku na pół i podaję jej połowę i dwie nogi nadziane na patyk
- Jak nie lubisz trzyczęściowych  szaszłyków to nóż jest tu.
- Smacznego.
Wkładam drugiego rosomaka do torby i rozpoczynam konsumpcję.

Zabiera się za to co jej dałeś

Przerywam na chwilę jedzenie.
- Swoją drogą, nie będą nas gonić?
Kontynuuję.

-Kto? W Hueco Mundo była taka rozwałka, że nawet nie zauważą.

- Czy to bezpieczne mieć bazę kilka dni drogi od portalu z Hueco Mundo?

-To był tymczasowy portal, już zniknął.

- Był tam przez cały twój pobyt w lochu?

-Nie, dopiero po rozpoczęciu bitwy go otworzyłam.

- Czemu akurat w tamtym miejscu? To aż taka różnica?
Dojadam rosomaka.
- Skończyłaś?

-Tak, ponieważ jakbym otworzyła w śrdoku Las Noches to by wszyscy zauwazli, pozatym okolice pałacu są chronione przed powstawaniem portali.

Wstaję i rozciągam się.
- Wiesz może kto atakował i czemu? Wyglądało jakby w Hueco Mundo wybuchnęła wojna domowa.

-Niestety nie wiem.

- Trzeba by ruszać w dalszą drogę, pamiętasz kierunek?
- I jeśli można wiedzieć, jak trafiłaś do lochu?

-Tak pamiętam kierunek, a do lochu trafiłam tak jak zawsze na przeszpiegach mnie złapali - powiedziała, obróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie.

Zarzucam sobie rosomakową torbę na plecy i idę dalej.

-Miej oczy otwarte, to nie będzie prosta przeprawa - wyciągneła miecz.

- Daj jeszcze raz tamten nóż, możliwe, że ekhm... moja broń jest w Hueco Mundo.

Podała ci go do ręki.

Biorę nóż i idę dalej za nią nasłuchując ewentualnych hałasów.

Nagle poczułeś reiatsu przed wami.

- Masz pojęcie kto to? - szepnąłem i zwolniłem tempo.

-Zapewne zwykły hollow - przyjela postawe bojowa.

- Zwykły nie zwykły, mam tylko nóż.

-Czyli, że co kobieta ma cię bronić - z oddali szarżowało na was coś co przypominało byka z maską hollowa.

- Nooo... można powiedzieć, że taka opcja by mi pasowała.
Idę w bok (bokiem), a jeśli okaże się, że szarżuje na mnie to zatrzymuję się, wysuwam lewą stopę do przodu, zginam obie kolana układając ciężar ciała na prawej stopie, podnoszę lewą rękę w kierunku hollowa i rzucam w niego nożem (nóż w prawej ręce). Następnie (jeśli zostanie mi czas z tych 6 sekund) rzucam się biegiem w bok.

Hollow zawył, ale nadal się trzymał na nogach i biegł za tobą.

- To jest ten moment, w którym mnie ratujesz.
Uciekam przed nim po kole (żeby nie uciec od sojusznika) próbując nadrobić straty prędkości spowodowane tym, że hollow prawdopodobnie jest szybszy poprzez bliskie wymijanie drzew, by byk przez swoje rozmiary musiał albo taranować drzewa, albo omijać je po większym łuku.

Nagle przez dzika przeleciał kolec lodu, który przebił się na wylot. Dzik padł

<50 exp>

- No nieźle, ale żeby lodem? - idę i wyciągam nóż z byko-dzika.

-Gustownie, bo czemu nie lodem - uśmiechnęła się i ruszyła dalej.

- Sama nauczyłaś się tak strzelać lodem?

-Nie, każdy z łowców coś podobnego potrafi.

- Jak stara jest to organizacja? - ruszam za nią [zapomniałem napisać w poprzednim poście]

-Nie wiem. Mówią, że tak stara jak Soul Society.

- Mhm... - westchnąłem i szedłem dalej.
- Nie dało się postawić portalu bliżej granicy lasu? - zajęczałem.

-Jak widzisz nie. Łowcy cenią swoje sekrety.

- Skoro ten portal i tak był tymczasowy...

-Ale zawsze go tutaj otwieramy.

- Tradycja prowadzi do zguby.

-Mów co chcesz.

Bez słowa idę dalej.

-Łap, chyba tego szukałeś - rzuciła ci krzyż quincy.

Łapię i oglądam go.

Okazuje się, że to był twój krzyż.

- Ech? Skąd go wytrzasnęłaś? - prawie wykrzyczałem zdumiony.

-Z tego samego miejsca co mój miecz.

- Jak tak łatwo to znalazłaś?

-Coś tam kiedyś słyszałam o quincy. Pozatym leżało w sekcji Szayela.

- Kiedy ty zdążyłaś pójść do sekcji Szayela?

-Od razu jak rozpoczęły się walki, znam dokładnie przejścia w Las Noches.

- Nie pierwszy raz tam byłaś?

-Przecież ci już mówiłam, szósty, albo siódmy.

- Ale, że wiesz, gdzie jest sekcja Szayela? Szósta albo siódma bitwa tam już jest?

-Nie, ale ja nie przychodziłaa do Las Noches tylko po to by dać się złapać.

- I sobie tak paradowałaś w środku pałacu espady?

-Umiem się skradać.

Lyonel nie odpowiedział i szedł dalej w zadumie.
Po kilku minutach odezwał się
- Wszyscy łowcy mają Reiryoku na wystarczającym poziomie by widzieć martwych?

-Tak łowcy też są martwi. Myślałeś, że shinigami zabezpieczają wszystkie duszę na całym świecie?

- Ach, martwi...
Podrapałem się po głowie.
-Shinigami przez tyle czasu się wami nie zainteresowali?

-Wiedzą o nas, powiedzmy, że sobie nie przeszkdzamy.

- A Espada?

-Espada ma wygląda na to inne problemy.

- Sześciokrotnie?

-Co sześciokrotnie?

- Podczas sześciu odwiedzin miała inne problemy? I nie wykryli twojego reiatsu, nawet oni? - pokręciłem głową.
- Na pewno nie podkolorowujesz faktów?

-Nie no złapali mnie sześć razy i sześć razy udało mi się uciec.

- Sześć razy atakowano Hueco Mundo, że mogłaś sześć razy uciec? A oni sześć razy nie zauważyli, że łapią sześć razy tą samą osobę?

-Nie potrzebuje ataków by uciec

- Kajdany wysysające siłę?

-Oj daj spokój, wystarczy dobra kontrola reiatsu by je zniszczyć.

- No niech będzie.

Wyczułeś reiatsu hollowa.

- Znowu? - próbuję określić kierunek

Hollow był....nad tobą

- Nad nami!
Skaczę do przodu, odwracam się i tworzę łuk oraz, w miarę możliwości, strzałę.
<reiatsu 400-100-20=280>

Widzisz pikującego jastrzębia z maską hollowa.

Naciągam strzałę i wypuszczam ją w jastrzębia, gdy będzie w odległości ~15 metrów.

Jastrżab ledwo jej unika i zaczyna pikowac w twoim kierunku.

Idę za najbliższe drzewo [jeśli jakieś jest obok], w międzyczasie tworzę kolejną strzałę i stojąc obok drzewa celuję w hollowa.

<reiatsu 280-20=260>

Udało ci się go trafić, hollow wzlatuje w góre.

Czekam uważnie obserwując ptako-ducha.

Ptak latał nad wami niczym sęp.

Siadam pod drzewem i czekam obserwując ptaka.

Ptak zaczął pikować na ciebie.

Wstaję, tworzę kolejną strzałę i celuję w ptaka.

<reiatsu 260-20=240>
<-50% reiatsu -2 do wszystkich atrybutów:
Siła:3-2=1 Zręczność 4-2=2 Charyzma 1-2=-1 [?] Wola 1-2=-1 [?]>

Udaje ci się, tym razem go zabijasz

<40 exp>

-No, no widzę, że przynajmniej hollowa potrafisz zabić.

Odwołuję [znikam? "chowam"? dezintegruję?] łuk.
- Hollowa i nie tylko.

<50xp+40xp=90xp>

-Zobaczymy - wzruszyła ramionami.

- Ruszajmy dalej, zaraz będzie ciemno [heh].

-Powoli pora się rozkładać, idziemy dość szybko. Jutro góra, pojutrze będziemy na miejscu.

- Tak swoją drogą... nie będą nas gonić?

-Kto?

- W sumie sam nie wiem... hollowy? Pośród takiego pustego lasu wykrycie reiatsu uwalnianego podczas walki raczej nie jest trudne. Albo ktoś kto miałby nas gonić z Las Noches.

-Z las noches już mówiłam, że nas gonić nie będa. A jesteśmy na obszarach, gdzie za dużo hollowów już raczej nie spotakmy.

- Spotkaliśmy już dwa.

-Dobrze, ale im dalej tym mniejsza sznasa na spotkanie ich.

- Wiesz o co chodzi z tą ich wojną domową w Hueco Mundo?

-Nie mam pojęcia, próbowałam się dowiedzieć i nie udało mi się.

- Skoro są teraz osłabieni i podzieleni, to *phew* shinigami nie powinni zrobić zmasowanego ataku?

-Shinigami są jeszcze bardziej podzieleni.

- Dawno nie słyszałem wieści z miasta. Coś nowego czy podzieleni jak po staremu?

-Z tego co się mówi, co raz bardziej aktywizują się duże klany.

- Zapowiada się, że piękne miasto samorządnych samurajów stanie w ogniu?

-Kto wie? - wzruszyła ramionami

- Kto? Hmh... - powiedziałem i zacząłem nucić "God Only Knows" Beach Boysów.

Ignorująć ciebie ruszyła do przodu.

Ruszam za nią w milczeniu.