Pole znajduję się na rozległej pustynii wewnątrz Pallacio del desperaccione. Właśnie przyszedł tu Tirreno z Ami

- Ładniejszego pola nie macie? No bo wiecie,w Las Noches to trawę mieli! - Powiedział trochę zabawnie,trochę lekceważąco.

-Na trawie twoja krew będzie kiepsko wyglądała - powiedziała drwiąco

- Ciężki trening! Jak zawsze! Hurrra! - Podskoczyłdo góry i klasnął dłońmi.
- Co mam zrobić?

-Jestem ciekawy jak walczysz. To co powalczymy sobie - powiedziała z uśmiechem

- Jaaasneeee... - Wyciągnął miecz.

ona szybkim ruchem wyciągneła długi miecz i nóż bojowy. Przyjeła postawę do walki.

- Mogę iść obstawić moją przegraną? - Uśmiechnął się i także przyjął postawę.

-Boisz się? - zapytała z uśmiechem.

- Jedyne czego się boję,to tego jak szybko ze spokojnego człowieka zamieniłem się w tryskającego energią i radością po paru dniach w Hueco Mundo. Nie jest tu tak źle! - Postawił dwa kroki do przodu.

Ami uśmiechnęła sie - Nagadali ci, że Las Noches to złe miesjce - zapytała z politowaniem widocznym w głosie

- Nigdy naprawdę tak nie myślałem. No i nie myliłem się.

-Wiesz, jaki mam numer w espadzie? - spytała

- Strzelam. Dwa?

-He He dobrze, ale wiesz jedynki nie chciałam - nagle coś świsnelo ci kolo ucha, Ami byla za twoimi plecami.

- Brzydka cyfra. - Wykonuję pchnięcie w tył.

Nagle pojawiła sie 5 centymetrów od twojego miecza i zlapała go. - Za wolno

- No ja myślę! - Wykrzyknął radośnie,kucnął i spróbował kopnąć Ami w goleń.

Podskoczyła i wyrwała ci miecz, po czym zrobiła gwiazdę odskakując od ciebie.
-No wiesz co? Kobietę! - krzykneła oburzona

- No,nie byle jaką kobietę. - Cofnął się trochę czekając na jej ruch.

-Czy coś sugerujesz? - zapytała ze zdenerwowaniem Ami

- Nic obraźliwego. - Odpowiedział.

Łap - powiedziała i rzuciła w ciebie mieczem, wyglądało jakby używała całej siły, ale miecz i tak do ciebie nie doleciał. - pfff.....dać se zabrać zanpakuto - zadrwiła

- No wiesz,zaraz się obrażę. Jak tam można ludzi obrażać. - Podniósł miecz.

Nagle pojawiła sie z mieczem 2 milimetry od twojej szyji. - Tylko czy zdążysz się obrazić - zapytała demonicznym głosem.

- Dałaś mi za dużo czasu,tak sądze. Już zdążyłem. - Odsunął szyję od miecza po czym podciągnął kolana,ustawił sie poziomo i spróbował kopnąć Ami obiema nogami upadając.

Ami szybkim ruchem odskoczyła, zanim zdążyłeś wykonać ruch.

Próbuje szybko wstać i przygotować się na kolejny atak.

Ami ziewneła - Nuuuda

Biegnę w jej stronę targając miecz po ziemi. Niecały metr przed nią zataczam półokrąg by wytworzyć zasłonę dymną,po czym atakuję.

(Klasyka.)

Nie widzisz żadnego ruchu z jej stony

Atakując,lecę w dół tak by zaatakować jej nogi.

Miecz przelatuję przez nią jak przez powietrze. nagle widzisz, że to ty masz poranione nogi.

- Mam chyba Deja Vu. Że niby to widziałem,a widzę to pierwszy raz. - Zaczął odsuwać się od Ami.

Czułes ogromny ból w nogach, jakby płoneły żywym ogniem

- Argh,cholera... - Przestaje się ruszać,leży i próbuje stłumić ból.

Nagle połowa twojego ciala zmienia się na kształt Ami

- Powiesz mi,co to ma być?! - Zapytał zdenerwowany.

-Moje wspaniałe techniki nie wymagające ressurection - ząsmiała się.

- Powiedz mi proszę,że da się to odwrócić... - Powiedział lekko załamany i wstał.

-Ja cię upiększam a ty narzekasz - nagle rzuciła bombą dymną i zaczeła coś mamrotać.

- Ja czuję się lepiej kiedy jestem jaki jestem. Brzydki czy też nie. - Uśmiechnął się.

Kiedy dym opadł, widizsz, że Ami w ręku trzyma już tylko katanę i ma różową szatę.

- Można wiedzieć,po co był ten dym? - Czeka na jej ruch.

-Żebyś mi nie przeszkodził w aktywowaniu ressurection - znowu demonicznie sie usmiechneła

- Słaba strona,co? - Powoli ruszył w stronę Ami.

Ami leci w twoja stronę i szybkim ruchem ręki dotyka cię, nagle czujesz jak wypływa z ciebie całe reiatsu

Tracisz: 500 rei.

Padam nieprzytomny na ziemię.

(300-500= -200)